Mój dziadek Marian Dłużniewski tworzył szopki krakowskie przez 40 lat. W tym czasie jego styl szopkarski zmieniał się. Tworzenie swoich pierwszych szopek zaczynał „od góry”, czyli od wież. W latach osiemdziesiątych zmienił technikę i każdą swoją pracę rozpoczynał od podstawy. Wykonywał szopki małe, średnie i miniatury, lecz w ostatnich latach życia do konkursu zgłaszał wyłącznie szopki małe. Dzięki tworzeniu szopek w butelkach wypracował precyzję nieodzowną do budowy miniatur.
Na początku swojej twórczości większą wagę przywiązywał do umieszczenia skomplikowanych mechanizmów w szopkach (otwierane bramy i drzwi, padający wewnątrz szopki śnieg, gdzie specjalny mechanizm zbierał białe płatki i te ponownie opadały w przedstawionej scence). Bardzo lubił też umieszczać pozytywki, które grały kolędy, ale także hymn klubu TS Wisła „Jak długo na Wawelu”.
Dbał o złote proporcje szopki krakowskiej. Jego prace nie są ani zbyt strzeliste lub ani przysadziste. Niemal zawsze przedstawiał jako wieżę środkową lub wieże boczne Hejnalice Kościoła Mariackiego. Centralnie umieszczał złotą kopułę Kaplicy Zygmuntowskiej (chociaż zdarzyło mu się ozdobić ją również na kolor czerwony). Kolory szopki były raczej stonowane. Dziadek nauczył się, jak dobierać kolory do szopki od Bronisława Chromego (twórcy pomnika naszego Smoka Wawelskiego), z którym w młodości się przyjaźnił.
Charakterystyczną ozdobą, którą dziadek stosował była tzw. zwijka. Jest to zwinięty w palcach w rulon staniol, z którego można formować różnokształtne ornamenty i naklejać je na fasadę szopki. Tę technikę ozdabiania dziadek z kolei dziadek podpatrzył od innego szopkarza Stanisława Fijała.
W szopkach dziadka nie brakowało ciekawych figurek. Jednak nie ukazywał on raczej postaci ze świata polityki lub z historii. Obok Świętej Rodziny, Trzech Królów umieszczał w szopce krakowiaka, kominiarza, aniołki, kwiaciarkę oraz świętych (św. Faustynę, św. Jana Pawła II). Figurki wykonywał z drewna, a następnie ubierał w szmatki.
Szopkarstwo krakowskie dziadek łączył ze swoją inną wielką pasją, jaką było kibicowanie klubowi piłkarskiemu TS Wisła. Niemal we wszystkich swoich szopkach umieszczał herb Wisły. W 2006 roku wykonał wyjątkową szopkę na 100-lecie istnienia ukochanego klubu. Wykorzystał w niej architekturę starego stadionu Wisły połączoną z ukazanym centralnie Barbakanem. Na piętrach szopki-stadionu zasiadły figurki kibiców Wisły z szalikami z symbolem „Białej Gwiazdy” poruszane w takt klubowego hymnu za pomocą skomplikowanego mechanizmu. Natomiast w szopce z 2008 roku przedstawił młodą parę do ślubu, gdzie panem młodym był najlepszy napastnik Wisły z tego okresu – Paweł Brożek.
Warto podkreślić, że twórczość artystyczna dziadka nie ograniczała się tylko do szopek krakowskich. W pierwszych latach życia artystycznego tworzył miniatury sceny Męki Pańskiej oraz miniatury statków w butelkach. Wykonywał prace niewielkich rozmiarów w drewnie: domki, wiatraki, dorożki, bicykle.
Z wizji i marzeń, których nie zdążył zrealizować można wymienić miniaturę chłopskiej przędzarki dla Muzeum Etnograficznego w Krakowie (pamiętał taką przędzarkę z rodzinnego domu w dzieciństwie, gdzie zajmowała powierzchnię ok. 30 metrów kwadratowych).