Miesiąc temu pożegnaliśmy rok Wisławy Szymborskiej a od kilku tygodni obchodzimy już kolejny jubileusz wielkiego polskiego poety Czesława Miłosza. Tak się składa, że obie postacie umieściłam w krakowskiej szopce literackiej, która była dedykowana wszystkim pisarkom i pisarzom i powstała specjalnie dla Antykwariatu Abecadło w Krakowie. Po raz pierwszy moja szopka będzie prezentowana w tym miejscu przez cały rok!
Tymczasem chciałam przywołać pamięć Czesława Miłosza i zaprosić do zapoznania się z jego poezją, której wydania można nabyć w Antykwariacie Abecadło u Pana Antoniego Stąpora.
Powrót do Krakowa w roku 1880
Tak więc wróciłem tutaj z wielkich stolic,
Do miasteczka w kotlinie pod wzgórzem katedry
Z grobami królów. Na rynek pod wieżą
Z której przenikliwy głos trąbki obwieszcza południe
Urywając, bo znów trębacza przebija tatarska strzała.
I gołębie. I jaskrawe chusty kobiet sprzedających kwiaty,
I gromadki w rozmowie pod gotyckim portalem kościoła.
Przybyły moje kufry z książkami, tym razem na zawsze.
O pracowitym życiu wiem tylko, że było,
Twarze są bledsze w pamięci niż na dagerotypach.
Nie muszę już rano zasiadać do listów i memorandów,
Bo zrobią to za mnie inni, zawsze z tą samą nadzieją,
O której wie się, że na nic, choć jej poświęca się życie.
Mój kraj tak już zostanie, boczne podwórze imperiów,
Prowincjonalnym rojeniem ratujące się od poniżeń.
Stukając laską wyruszam na poranny spacer:
Na miejscu starych ludzi są znów starzy ludzie,
A tam, gdzie szły dziewczęta z szelestami spódnic
Inne idą tak samo, dumne z urody.
I dzieci toczą obręcze od z górą półwieku.
Szewc w suterynie podnosi głowę znad pracy,
Mija mnie garbus ze swoim wewnętrznym lamentem
I dama, tłusty obraz siedmiu grzechów głównych.
Czyli trwa ziemia, każdą drobną sprawą
I żywotami nie do odwrócenia.
A dla mnie z tego ulga. Wygrywać? Przegrywać?
Po co, jeżeli o nas i tak świat zapomni.
Czesław Miłosz, Poezje, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999, s.186